wtorek, 2 kwietnia 2013

Każdy ma jakiegoś bzika!

 Witajcie znów, drodzy czytelnicy!
Dziś znów raczej bez konkretów ani zapowiadanych tematów.
Ale znów czuję potrzebę napisania czegoś.

Już jakiś czas temu zauważyłam ciekawą zależność dotyczącą...bycia fanem.
 Tak jakoś się składa, że miłość i znudzenie daną serią przestawia się w sposób sinusoidalny, a przynajmniej w przypadkach miłości dzieciństwa.
Jasnym jest, że dzieje się tak przez mieszankę sentymentów i pewnego rodzaju tęsknoty do tego czego już się nie odzyska - młodości. Więc kto wie? Może ta obserwacja dotyczy tylko miło wspominanych serii i manii, które w pewnym momencie życia stały się 'dla dzieciuchów, a ja przecie jestem poważnym gimnazjalistą!' ( bez urazy tu dla wszystkich, czytających to gimnazjalistów! ). No tak. Myśli się, że z pewnych rzeczy przecież się wyrosło, a tu prosze! Niczym bumerang wracają znów kilka lat później. I najczęściej - z zwielokrotniona siłą.
Obserwuje to u wszystkich moich najbliższych, którzy jakiś czas temu kochali coś całym sercem.
Mnie oczywiście też to dopadło. Pewnie inaczej bym nawet nie napisała nic na ten temat.
Jednym z 'bohaterów mego dzieciństwa' był pewien nijaki Sonic the Hedgehog, znany z gier popularnej amerykańsko-japońskiej wytwórni 'Sega', niebieski jeż. W tych czasach byłam jeszcze istotą niecierpiącą japońskich seriali animowanych, więc kto wie, może to był krok który zadecydował, że dziś już uwielbiam anime. Nie mniej jednak to była jedna 'seria' której przez pewien czas byłam zupełnie oddana. Śmiesznym jest to, że posiadałam wówczas jedną grę a rysowałam ogrom postaci z mediów, których nawet nie znałam ( komiksy, czy seriale). Dzisiaj mnie to wyjątkowo zadziwia.
Oczywiście kilka lat później 'nie było się już dzieckiem' (a przynajmniej tak się myślało), więc i nie było już miejsca na gry dla dzieci. No dobra, to nie prawda, ale dla dobra tego postu przyjmijmy, że tak ;)

Mniej więcej 6 lat po tym, jak straciłam moje zainteresowanie, naszło mnie tak dziwnie by dla żartów kupić sobie jakąś starą grę spod znaku niebieskiego jeża. Padło wtedy na 'Sonic the Hedgehog' (2006/next-gen) ponieważ nigdy nie doczekałam się tej gry jako dziecko ( niestety, nie każdego stać było na fajną konsolę!).
No i co tu dużo mówić. Wpadłam. Po uszy. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy to za sprawą sentymentu czy może mej wciąż dziecięcej natury, ale znów czuje się ogromną fanką serii ( co pewnie wszyscy śledzący mnie na DA czy Facebooku zauważyli). Dziś także mam o wiele większe możliwości niż za dawnych lat - zna się przecież najdalsze zakamarki internetu i wie gdzie czego szukać. Dlatego sięgnęłam również po komiksy oraz serie animowane od których wcześniej stroniłam.
Myślę, że to wszystko niewiele was interesuje, dlatego dodam tutaj rzecz o wiele ciekawszą. Zupełnie nieoczekiwanie okazało się w międzyczasie, że spora część moich znajomych z 'fandomu dawnych lat' również z powrotem odzyskała zainteresowanie niebieskim jeżem. Również na jakiś czas zapomnieli a teraz znów są fanami. Może to wina nowych gier opublikowanych przez wytwórnię, a może to znów te sentymenty. Kto wie.

Każdy ma jakiegoś bzika.
A ja chyba mam na punkcie Sonica!
(artystyczne, nie powiem -w- )

Pisze to wszystko tak naprawdę byście wybaczyli mi w przyszłości niezbyt różnorodne rysunki i spamy ;)

To na razie tyle :) Znów niezbyt twórczo i bez powodu.
Mam nadzieję, że wkrótce złapie mnie wena na coś ciekawszego.

1 komentarz: